Jak R. powiedział, że powinniśmy spędzić weekend sami to się zdziwiłam. Większość czasu spędzamy sami, więc nie będzie różnicy. Nawet nie wiecie jak bardzo się myliłam... Sami oznaczało bez psów. "Ale jak to bez psów!?"
Odkąd mam Niterka, czyli już 6 lat, jak gdzieś jechałam na dłużej to go brałam ze sobą. Potem jak doszła Hala nic się w tej kwesti nie zmieniło. Zawsze tak było, coś jak odruch bezwarunkowy. Wyobraźcie sobie jaki poczułam dyskomfort jak miałam gdzieś wybrać się bez psiaków. Ta myśl była irracjonalna dla mnie.
Do ostatnich dni czekałam ze znalezieniem noclegu dla zwierzaków z nadzieją, że może R. zmieni zdanie. Niestety, tak się nie stało. Musiałam, więc zadziałać. Cały czas jednak miałam w głowie to, że tak nie będzie, że weźmiemy je ze sobą...
I tak oto, Halina pojechała na wakacje do Cioci Asi, a Nitro i Delta wylądowały na wczasach u Kasi.
Zostawiając je nadal nie mogłam się z tym pogodzić. Było dziwnie... W sumie przez cały wyjazd czułam, że mi ich brakuje. Czy było to jednak złe? Ostatecznie uważam, że było warto pojechać bez psów :-)
A jak psy na to zareagowały? Cóż... zarówno Asia jak i Kasia powiedziały, że było widać, że psy za nami tęsknią. Mnie to jakoś nie zdziwiło - ja chyba tęskniłam za nimi mocniej ;-)
Ich pobyt u Ciotek uznałam za udany. W podsumowaniu z R. doszliśmy do wniosku, że Halina była na wczasach a Delta z Nitrem na szkółce wyjazdowej :-) Muszę jednak jeszcze nadmienić, że parę razy dziennie otrzymywałam relację z pobytu moich bestii.
Taką opiekę nad psami można tylko sobie wymarzyć! Kasia i Asia serdecznie dziękuję jeszcze raz!
pozdrawiam
O.
Komentarze
Prześlij komentarz