
Tak to w życiu bywa, że jak się kogoś pozna i pokocha, to ten ktoś może wpaść na pomysł wspólnego mieszkania. Tak oto od około tygodnia mam przyjemność dzielić swoje losy z drugą osobą, można by wręcz rzec, z moją połówką ;-)
Razem ze mną, do Mojego R., wprowadził się mój zwierzyniec w postaci Nitra i Haliny. Fenio [chomik] i Balbus [kot] zostali na starych śmieciach pod czujnym okiem rodziców. Czy rodzice są zadowoleni? Nie, bo cyt. "jakoś tak brakuje zwierząt w domu". Także Drodzy Rodziciele, jeśli to czytacie bójcie się, bo już niedługo pewnie przyprowadzę Wam do domu psa, Waszego psa :-)
Wracając do tematu. Łączenie stada jest trudne. R. już wcześniej miał psa. Zapewne śledząc nasz profil na fb poznaliście już Deltę. Dla tych co nie wiedzą powiem tylko tyle, że to trudny pies. Dodatkowo przez wszystkie lata odkąd była pod opieką R. nabrała paru złych nawyków, krótko mówiąc była rozpieszczana. Ciężko jest jej zaakceptować sytuację. Żyjemy razem dopiero tydzień. Widać zmiany na lepsze, ale nie obyło się też spięć. Zęby nie poszły w ruch, spokojnie. Kończyło się na warczeniu, a potem odwoływaniu na miejsce. Generalnie wprowadziliśmy zasadę, że w domu psy mają odpoczywać. Tak też czas na dworze staramy się odpowiednio spędzić, psy chodzą na spacery w różnych kombinacjach. Raz pojedynczo, raz dwie sztuki i jedna osobno, innym razem wszystkie naraz.
Delta ma problem z pilnowaniem zasobów. Doszliśmy już do tego, że psy jedzą wszystkie razem w jednym pomieszczeniu. Jak jest trening, to każde czeka na swoją kolej, na swoim miejscu. Wyeliminowaliśmy również pilnowanie zabawek.
To tyle o Delcie. U Haliny za to wróciło pilnowanie jedzenia, nie w takim stopniu jak było, ale zawsze. Widzę, że Dziewczyna powoli zaczyna rozumieć, że do worka z karmą mogą podejść inni ;-) Gorzej jest przy jedzeniu. Hala zaczęła połykać jedzenie. Na chwilę obecną staram się dawać jej z ręki. Potem pomyślę nad wprowadzeniem miski spowalniającej. Dobrą robotę zrobił też jogurt wylany do miski. Halinka skupiła się na jego wylizywaniu, a nie na tym żeby zjeść jak najwięcej.
Co do Nitra... Nitro szczeka. Właściwie, to mogę napisać, że szczekał. Jak zostawały same to Chłopak mówił głośno co o tym myśli. Wczoraj jednak nastąpił przełom. Wyszliśmy na ponad 30 minut, zostawiliśmy nagrywanie. Po powrocie włączamy i czekamy na jakiś szczek, i czekamy, i czekamy... a tu nie ma szczekania. Bardzo mnie to cieszy, bo z etapu darcia mordy [kto zna Nitra to wie, że On jest głośnym psem] weszliśmy na etap burknę sobie. W przeciągu tygodnia dał radę się na tyle ogarnąć, że po cichu jestem troszkę z Niego dumna.
Tak to u Nas na dzień dzisiejszy wygląda. W kolejnym poście przedstawię Wam Korgousze, kota z piekieł :-)
pozdrawiamy,
Pies we Wrocławiu
No to stadko macie niezłe :) Grunt, że sobie radzicie i dajecie rade pod jednym dachem :D Powodzenia!
OdpowiedzUsuńPiękny zwierzyniec macie! Szczerze podziwiam, że ogarniacie to stadko ;)
OdpowiedzUsuń