Jak R. powiedział, że powinniśmy spędzić weekend sami to się zdziwiłam. Większość czasu spędzamy sami, więc nie będzie różnicy. Nawet nie wiecie jak bardzo się myliłam... Sami oznaczało bez psów. "Ale jak to bez psów!?"
Hej, dawno nas nie było. Ręce pełne roboty, kolejne zmiany i przemyślenia nie pozwoliły mi na to żeby ogarnąć chociaż odrobinę czasu żeby spiąć tyłek, a co dopiero napisać tutaj parę słów. Na wstępie jednak zapewnia, że to się zmieni, ponieważ sytuacja powoli wraca do normy [miejmy nadzieję :-)].
Długo nie mogłam pokonać swojej bariery odnośnie jakichkolwiek psich zawodów. Bałam się, że coś może pójść nie tak, że wynik mnie rozczaruje. Żyłam w swojej bańce ciesząc się z tego co robię z psami. Było mi dobrze... do czasu. Wtedy pojawił się, wywrócił trochę moje myślenie i w końcu spróbowałam, nie sama oczywiście. To jak miło byłam zaskoczona przeszło moje najśmielsze oczekiwania!
Odkąd tu ostatnio coś pisałam upłynęło trochę czasu. Miałam dużo rzeczy na głowie, doszła do tego nowa praca, problem z poprzednim miejscem zamieszkania, a co za tym idzie, również przeprowadzka. Obecnie już jest wszystko w miarę ustabilizowane. W miarę, bo problemów póki co dostarcza mi zwierzyniec!